czwartek, 29 grudnia 2016

Mój przegląd roku 2016 i nie tylko

Trochę  się działo...

Wydałam pięć powieści. Od czasu do czasu spotykam się z moimi czytelnikami.




Niedawno ukończyłam szóstą pozycję. Powieść kryminalną "Chciałem ją zabić". A co!
Póki co leży w "szufladzie" i spokojniutko czeka na wydawcę.  Akcja powieści dzieje się w małym miasteczku  otoczonym żywicznym lasem w Nowej Dębie na Podkarpaciu.


Uryweczek:

"Pociąg wyraźnie zwalniał, zbliżając się do stacji Nowa Dęba. Mecenas Małgorzata Wiśniewska w zamyśleniu spojrzała na las przez otwarte okno. Przed jej oczami powoli przesuwał się piękny widok: Drzewa rosły prosto, jakby chciały dosięgnąć nieba, a ich gałęzie tworzyły coś w rodzaju dziurawego dachu, przez które przedzierało się wczesnopopołudniowe słońce, rzucając długie promienie światła na jasnozielone paprocie tworzące leśne pokrycie i na dywan z mchu. Kiedyś, kilkanaście lat wstecz, Małgorzata, jako młoda dziewczyna, bardzo mocno zaprzyjaźniła się z tym wysokim sosnowym cudem przyrody, z każdą jego ścieżką, z każdym krzaczkiem jagodowym, z każdą dorodną paprocią. Ale to było kiedyś. Od kilkunastu lat pani mecenas rzadko tu przyjeżdżała, bo…
No waśnie, było to BO…"






"– Mogę tu przycupnąć? Jedyne wolne… – spytał, spoglądając w jej oczy i już pupą na krześle. – My się chyba nie znamy? Klejny – przedstawił się nazwiskiem. – My się chyba… nie znamy – powtórzył z wolna.
Skinęła głową z aprobatą, na co on obrzucił ją ciekawskim wzrokiem. Spojrzeniem mężczyzny. Samca. Miał w sobie coś takiego, że się zjeżyła. Zrobił na niej wręcz odpychające wrażenie. Trochę za długo przetrzymał jej rękę i musiała niemal się powstrzymać, by jej nie wyrwać. No, ale w końcu była dobrze wychowana.
– Małgorzata Wiśniewska – przedstawiła się krótko i poszukała w pamięci. Już go gdzieś chyba widziała, po czym uśmiechnęła się kącikami ust. No tak, lekarz z wewnętrznego. – Zajęłam krzesełko dla koleżanki, ale już nie przyjdzie, a jeśli, dostawię. Bardzo proszę. – Wykonała ręką zapraszający gest. – Tak się złożyło, że moja mama była siostrą jubilata – wyjaśniła.
Jeszcze raz spojrzała w stronę drzwi. Przygryzła lekko wargę. Irytował ją jej własny niepokój, który jej nie opuszczał. Towarzyszył jej niemal jak czkawka u dzieciaka, którego trzeba przestraszyć, aby przeszła.
– Była siostrą? Czyżby… y odeszła ku wieczności? Dawno? A… tak, przypominam sobie… No tak… – pokiwał do siebie głową. – Przykro mi – dodał.
– To było dawno, nie mówmy o tym – Małgorzata ucięła temat. – Wypijmy zdrowie mojego wujka, no i Irenki. Dzisiejszy wieczór to szczególna okazja – powiedziała z uśmiechem.
– O… tak. Szczególny. Trzeba się cieszyć, życie tak szybko przemyka – zauważył Klejny. – Ale, o czym my w tak doniosłej chwili mówimy? – Urwał i wzniósł kieliszek w górę. – Zdrowie jubilata! – Szeroki uśmiech na twarzy Klejnego mocno kontrastował ze słowami i tonem głosu. Nachylił się do Małgorzaty i dodał konspiracyjnym szeptem, ale na tyle głośnym, że usłyszeli wszyscy: – Aby zakończyć ten smutny temat przemijania, powiem jeszcze tylko, że w lesie pod poligonem znaleziono ciało Jagody Szutkowskiej, znałaś ją pani? Sztywniutkie ciało. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że było to morderstwo. Wszystko na to wskazuje – dodał. – I chyba nie dla niej rezerwowała pani to miejsce? – Znowu się uśmiechnął, choć uśmiech nie objął jego oczu. Były wyjątkowo zimne i wyjątkowo zielone w czarnej oprawie rzęs, a on sam był wyjątkowo cyniczny."
 
"– Zaraz wracam – powiedziała do wuja.
Wyszła do łazienki. Spryskała twarz zimną wodą, cały czas główkując: Tak właściwie, to Wacek jest podejrzanym numer jeden, pomyślała, bo jeśli wiedział o romansie Jagody… Jeśli wiedział, że dzieciaki nie jego? Był jakiś dziwny, kiedy z nim rozmawiała na tej ławce – analizowała. Chciałem ją zabić…
Ale nie… jakim cudem? Wacek nie był aktorem, nie potrafiłby tak grać. Oczy mu się świeciły, ale przecież do niej, i pocił się też z jej powodu, myślała gorączkowo. Tak traumatyczne przeżycie, w którym miałby odegrać pierwszoplanową rolę, nie wywołałoby na jego twarzy takiego entuzjazmu na jej widok, i byłoby zero nawrotów do przeszłości. Nie, to niemożliwe, stwierdziła, aby po chwili znowu analizować: A jednak on miał największe powody i był spięty. Wyraźnie.
Chciałem ją zabić…
Ledwo ta myśl przebiegła po głowie, już sama siebie nienawidziła.
Usłyszała zgiełk pracy mózgu. Część jej umysłu, ta myśląca logicznie odpowiadała jej, że to śmieszne myśleć w ten sposób, ale strach i silne emocje nie rządzą się logiką. Tacy ludzie jak Wacek, hermetycznie zamknięci w sobie, mogą nieść niespodzianki. Para zbiera się latami, aż pewnego dnia następuje wybuch.
Lekceważony i zdradzany zabił żonę?
Chciałem ją zabić…
Zabawne, pomyślała, jak życie potrafi zaskakiwać, kiedy człowiek myśli już, że wszystko sobie poukładał, kiedy to uważa, że może ufać własnej ocenie ludzi. Bardzo starała się odpędzić od siebie wizję – Wacek zabójcą żony, ale przyczepiła się jak rzep."




Realizuję się ponadto na wielu innych płaszczyznach. Kocham kwiaty i hoduję je z  zamiłowaniem.







Kocham też tańczyć. No i proszę. Jest Ania!




Należę do zespołu tanecznego SENIORITY( dwa razy w tygodniu próba a w porywach i częściej), co oczywiście skutkuje w sukcesach. ( Nagroda Starosty w 2015 i 2016 rok) oraz wyróżnienia na XV i XVI Ogólnopolskim Przeglądzie Artystycznym w Bydgoszczy.





  


To właśnie aktywność sprawia, że czuję się spełniona. I jak jeszcze... brakuje tchu tak biegam, no bo i jeszcze na dodatek grywam w amatorskim teatrze, obsadzona w roli pani Wiesi.
A co!