poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Druga część trylogii

Wieje leciutki wiaterek.
Ciepłe powietrze owiewa skórę, no i myślę, o co jeszcze wzbogacić, o jakie zapierające dech sceny, w mojej powieści kryminalnej. Znawcy ocenią, czy to powieść kryminalno - psychologiczna, czy aby nie thriller? 
Zawarłam w niej dużo psychologii. Dodaje pikanterii, moim skromnym zdaniem Napisana już niemal od deski do deski. Jeszcze kombinuję...



"Była kompletnie zdruzgotana tym, co się stało, i ledwie była w stanie zajmować się sobą. Tkwiła bezczynnie w stanie zawieszenia.
I tylko krzyk w głowie. Ogłuszający.
To myśli krzyczały w ciemnej nocy, a w dzień cały czas rozmyślała, próbując się od nich odgonić. To było jednak silniejsze niż jej wola. Żadna brzytwa nie była w stanie wyciąć GO za pamięci.
Dlaczego on zabijał?
ŚWIRUS.
Bo to przecież nie tylko chora psychika…
Ten jego popęd, który pchał do zabójstwa, ta pasja z jaką typował kobiety, bezwzględność, furia, determinacja. I ciągle mało i mało, i ciągle niedosyt.

I z tyłu głowy kula ognia – to mój ojciec…
Mój ojciec. Groźny psychopata."




"Deszcz stukał w kruche okno, podmuch wiatru szarpnął szybą i cały pokój zadrżał. Wojtowicz też zadrżał, ale z emocji. Właśnie podali w wiadomościach, na Aście, komunikat, że znaleziono na Stawkach ciało mężczyzny w średnim wieku. Martwe ciało.
Krzywy uśmiech wykrzywił mu usta. Doigrałeś się gnojku… I po co ci to było, sukinsynu?

Tak właściwie to już powinien zwijać się z Piły. Gliny będą węszyć… Zrobiło się wręcz niebezpiecznie. Przez jego twarz przebiegło coś nowego. Lęk.
Ciemności i cienie niemal spowiły jego życie.

Chwilę pogłówkował a potem machnął ręką. Nikt nie jest w stanie go rozpoznać i nikomu nie przyjdzie do głowy, że to on może być mordercą; W końcu zabijał kobiety, jeden typ kobiet. Same wredne suki, a to zabójstwo, wyglądało na porachunki miedzy łajzami.
Koniec, kropka.
Jeszcze kilka dni poobserwuje Małgorzatę, nacieszy oko i wyjedzie, postanowił. Może go w każdej chwili rozpoznać mąż Małgorzaty, lub ona sama, bo też potrafi główkować, a miejsce jego zamieszkania jest w zbyt bliskiej odległości…"