piątek, 21 listopada 2014

Nagroda Starosty Pilskiego 2014



NAGRODA STAROSTY PILSKIEGO 2014

„To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.”



Dnia 21 listopada 2014r w Biurze Wystaw Artystycznych w Pile, Zespół Taneczny SENIORITY pod kierownictwem i choreografii p. Joanny Kulak miał zaszczyt odebrać nagrodę Starosty Pilskiego za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury. 


Dzisiejsza nagroda, to wielkie osiągnięcie i radość dla wszystkich dziesięciu tancerek: Gertruda Kulawik, Anna Słowińska, Irena Wróbel, Irena Paliwoda, Teresa Cicharska, Anna Przybysz, Teresa Łuczak, Danuta Pietrzak, Danuta Zdzieszyńska, Elżbieta Oborska.


Były gratulacje i kwiaty. Również od naszych fanów.

Kilka słów o Zespole.




Seniority - to zespół dziesięciu roztańczonych emerytek  młodych duchem  tancerek”, reprezentujących Centrum Aktywizacji Osób Starszych w Pile.

Zespół zadebiutował na XV Ogólnopolskim Przeglądzie Artystycznym Ruchu Seniorów „ ARS 2012” w Bydgoszczy.  Występ zakończył się wyróżnieniem oraz nagrodą rzeczową ufundowaną przez Urząd Marszałkowski województwa Kujawsko – Pomorskiego.
Ponadto Seniority wystąpiły podczas koncertu galowego, wybrane z 72 zespołów,  jako jeden z najlepszych prezentujących swoje umiejętności.
Seniority aktywnie uczestniczą w życiu mieszkańców Piły i okolic.
W 2013 roku tańczyły m.in. podczas 21 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na Zjeździe Kobiet Północnej Wielkopolski oraz dla gości z zaprzyjaźnionego z Piłą miasta - Chatellerault we Francji  – a wszystko odbywało się na scenie Regionalnego Centrum Kultury w Pile , gdzie każdy występ nagradzany był gromkimi brawami. 
Swoim występem uświetniły również Dzień Kobiet w Złotowie  w ramach współpracy międzyuczelnianej. (UTW)
Seniority prezentowały swoje taneczne układy również podczas VI Wielkopolskich Spotkań Artystycznych Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Międzychodzie razem z zespołem wokalnym Retro w ramach kategorii: interdyscyplinarnej – zakończone  pełnym sukcesem – zajęciem I miejsca.
Jesienią 2013r. koleżanki zajęły I miejsce podczas Wielkopolskich Spotkań Artystycznych Seniorów, które odbyły się w Pile.

Rok 2014 rozpoczęły od występów w 22 Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy a następnie w kwietniu zaprezentowały się podczas IV Forum Kadry Zarządzającej Wielkopolskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku, które odbyło się  w Pile.
  
Ostatnie osiągnięcie Zespołu to wyróżnienie i nagroda pieniężna w XVI Ogólnopolskim Przeglądzie Artystycznego Ruchu Seniorów „ ARS” 2014, który odbył się w Bydgoszczy we wrześniu tego roku. 




 Puentując : "Człowieku, ucz się tańczyć, bo cóż będą z Tobą robić aniołowie w niebie".
św. Augustyn















poniedziałek, 22 września 2014

Moja nowa powieść

Akcja powieści: ( Zapach żywicy czy zabójstwa?), nad której tytułem ciągle się zastanawiam, rozgrywa się w malowniczym miasteczku na Podkarpaciu, w Nowej Dębie, miasteczku okolonym cudownym grzybnym lasem.
To tutaj, w Nowej Dębie, las pachnie żywicą, a zdarzenia ( zabójstwa), które się pojawią w mojej przyszłej książce, podobnie do bohaterów, ulic, domów, to tylko wyłącznie fikcja literacka i broń mnie Panie Boże, aby kogokolwiek urazić, jeśli np. po nazwie ulicy rozpozna swój dom, urząd, w którym pracuje, czy rozpozna siebie, bo to urocze miasteczko jest niewielkie  - około 11 tysięcy mieszkańców.

Wszystkie bez wyjątku osoby występujące w tej książce, podobnie jak nazwiska, ulice, domy, czy ich opisy, oraz zdarzenia, są fikcyjne. Od początku do końca zmyślone. Prawdziwy jest tylko las.


Chciałbym, aby z tych moich "wypoicin" wyszła współczesna powieść kryminalna, i staram się nieco rozluźnić gęstą atmosferę typowego kryminału, pisząc ją prostym językiem. Mając do wyboru liczne wyjaśnienia, bohaterowie tej powieści za każdym razem wybiorą taki tok myślenia, jaki poprowadzi ich do przodu, a nie ukaże, kto zabił. Czy może zabija? Seryjny morderca? – Bo i takie pytanie pewnie sobie postawimy w trakcie czytania.  Staram się, aby tak to wyglądało. Powieść tę zamierzam napisać do końca tego roku, gorzej będzie z Wydawcą. 

 
 


 Urywek powieści:

"– Mogę tu przycupnąć? Jedyne wolne… – spytał. – My się chyba nie znamy? Klejny – przedstawił się nazwiskiem. – Córka jubilata? – My się chyba… nie znamy – powtórzył z wolna, jakby szukając w pamięci.
Obrzucił ją wzrokiem.
– Małgorzata Wiśniewska – przedstawiła się krótko i też poszukała w pamięci. Już go gdzieś chyba widziała, po czym uśmiechnęła się. – Może pan nawet się rozsiąść. Zajęłam krzesełko dla koleżanki, ale już nie przyjdzie… Bardzo proszę. – Wykonała ręką zapraszający gest. – Tak się złożyło, że moja mama była siostrą jubilata – wyjaśniła i spojrzała mężczyźnie w oczy, które się rozszerzyły zdziwieniem.
– Była siostrą? Czyżby… y? Ale o czym my w tak doniosłej chwili mówimy? – Urwał najwyraźniej zaskoczony i wzniósł kieliszek w górę. – Zdrowie jubilata! – Nachylił się do Małgorzaty i dodał konspiracyjnym szeptem, ale na tyle głośnym, że usłyszeli wszyscy: Aby zakończyć ten smutny temat przemijania, powiem jeszcze tylko, że około południa w lesie pod poligonem znaleziono ciało Jagody Szutkowskiej, znałaś ją pani? Sztywniutkie ciało… Zamordowana! – Uśmiechnął się, choć uśmiech nie objął jego oczu. Były wyjątkowo zimne i wyjątkowo zielone."

Urywek powieści:

"Wacek siedział nieruchomo w głębokim fotelu, wpatrując się w ciemności. 
W radiu leciał pogodny koncert na flet Vivaldiego, nieadekwatny do sytuacji, a z ogrodu dochodziło wycie psa. Szutkowski drgnął, kiedy Małgorzata zapaliła światło.
  – Dobry wieczór, Wacek…
– Małgosia? Co tu robisz? – Słowa wytoczyły się z jego ust ciężko jak kamienie.
Zerwał się z fotela.
– Chciałam porozmawiać. Mogę? – spytała.
Wziął ją za rękę, początkowo delikatnie, potem pogłębił uścisk. 
Odpowiedziała gestem pełnym przyjaźni i współczucia, podając mu drugą dłoń. 
Poziom adrenaliny nieznacznie wzrósł. A zatem pozostały jeszcze uczucia....
– Bardzo, bardzo mi przykro… Co teraz zrobisz? – Wiśniewska spojrzała na dziewczynki, które stały obok i spoglądały niepewnie.
Teraz dopiero ujrzała w ich oczach kolor – przejrzystej zieleni. Zieleni wiosennej trawy. Takie oczy miał …mąż Wandy. 
Przygryzła wargę.
– Mamusia zaraz przyjdzie? Czy coś się stało? – spytała niespokojnie Marzenka, druga z bliźniaczek. – Tato… gdzie mama? - dodała, spoglądając niespokojnie na drzwi.
– Umyć się i do łóżek – zarządził przybitym tonem. – Muszę porozmawiać z panią Małgosią – dodał i przygryzł wargę.
– Musimy?...A kiedy mama przyjdzie? – dopytywała Marzenka.
Wacek gestem ręki wskazał łazienkę.
– Jadły kolację?– zapytała rzeczowo Małgorzata.
Kiwnął bezwiednie głową.
Bliźniaczki wyszły niechętnie. Kiedy już były w łóżkach, co sprawdził, wtykając głowę do ich pokoju, zanim zamknął za sobą drzwi, przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Małgorzatę nieruchomo i milcząco; blady, przejęty.
– Nie masz na miejscu żadnej rodziny, prawda?– spytała po chwili krępującego milczenia. Słychać było tylko muzykę, głośne wycie wiatru, i wycie jego psa.
Przecząco pokręcił głową.
– Jagoda była jedynaczką, matka jej ze dwa lata jak nie żyje, chyba słyszałaś?
Kiwnęła głową potwierdzająco. Słyszała co nieco od mamy.
 – Ojciec Jagody za granicą – mówił dalej Wacek. – W Anglii. Już go powiadomiłem – dodał głuchym głosem. – Nie sądziłem, że przyjdziesz – powiedział po chwili milczenia i przełknął ślinę. – Przepraszam za to zachowanie – wyjaśnił, wskazując głową na odtwarzacz. – Muzyka przynosi mi ulgę od zamętu, jaki panuje w moim umyśle. – Jego zaciśnięte wargi wykrzywił posępny grymas jak u kogoś, kto zmaga się z bólem. – Jestem podejrzanym numer jeden. Już mnie przesłuchali, nie mam alibi. Czy ty też, Gosiu, tak myślisz? Że to ja? – Spojrzał jej prosto w oczy. – Nie, ja tego nie zrobiłem. Wierzysz mi? – spytał, spoglądając wyczekująco.Skrzyżował ramiona, przygotowując się na jej pytania.
Nie  pytała. Spoglądała nieruchomo w ciemne okno i czując ciężkie jak ołów zmęczenie. Cisza w pokoju przedłużała się.
– Tak… Wiedziałem, że Jagoda mnie zdradza i wiedziałem z kim – odezwał się po chwili bardzo cichym głosem, jakby obawiając się, że usłyszą to dziewczynki i urwał. – Wiem też, że dzieci nie moje – dodał gorzkim tonem, niemal szeptem i potarł w zakłopotaniu czoło. – Cały czas uczę się z tym żyć i wiem też, że życie wymaga każdej barwy, jakie znajdują się w palecie farbek moich dzieci. – Urwał. – Tłumaczę się… Podejrzanie to wygląda? Tak? – Zajrzał w jej oczy.
Małgorzata nadal milczała. W końcu skinęła głową z cieniem niepokoju w spojrzeniu.
– O której godzinie… to się stało? Dlaczego nie masz alibi? Gdzie byłeś? – spytała.
Szutkowski wzruszył ramionami."