niedziela, 23 czerwca 2019

CIEŃ

Cień śledzi, depcze po pietach, chodzi krok w krok...
Za mną?
Nie, oczywiście, że nie. Moje zdjęcie na Stawkach w Pile, to podpucha. Taka jestem!
Druga cześć KLESZCZY się pisze! A co!





"– Mężczyzna, który od lat panią prześladował, niejaki Młynarski, pani dawny klient, nie żyje. Kilka dni temu znaleziono jego ciało na Stawkach, bardzo blisko pani domu. – Małgorzata z niedowierzaniem spojrzała w twarz policjanta.
To działo się naprawdę.

Przyrosła do podłogi. Emocje odebrały jej głos.
 – Chciałbym o tym porozmawiać… Z panem też – Policjant zwrócił w do Zbyszka.
Figurant kiwnął głową. – Jasne. Kiedy to się stało?
– W sobotę. Ktoś Młynarskiego zadźgał nożem i zrzucił ze skarpy do stawu. Byliście w sobotę po południu w domu? – spytał.
– Nie. Byliśmy w parku na Stawkach… – odpowiedziała Małgorzata i gwałtownie umilkła.
Mięśnie na jej twarzy zapadły się, opuściła brwi."



"Powolnym krokiem skierował się w stronę Stawek. Tam, przy końcu drogi miał swoją kryjówkę. W niewielkim domu z czerwonym stromym dachem wynajmował za wikt i opierunek jeden mały pokoik u starszych ludzi, którzy potrzebowali opieki. Czasami też wyprowadzał ich niewielkiego psa – staruszka, który chwiał się na nogach. Czasami go niósł. Do parku lub trochę dalej, na ulicę Reymonta.
To była stała trasa. Przyjdzie czas, że wypatrzy, to co należy. Wiedział. Kwestia czasu.
Ten dom, a właściwie jeden malutki pokoik, to było wspaniałe miejsce, bo blisko ulicy Reymonta, gdzie mieszkała pani adwokat. Teraz już wiedział gdzie, w którym bloku, i gdzie pracuje, wiedział też, gdzie chodzi na spacery z dzieckiem. Tam jednak porozmieszczane były kamery przemysłowe. Nie mógł ryzykować. Nie był ćwokiem.
Wiedział też, w które dni paniusia jedzie samochodem. Rzadko nim jeździła. Częściej chadzała na spacery do parku. No właśnie. Do parku.
Kiedy będzie poza zasięgiem kamer… dopadnie ją. W autobusie nie wyszło, ale tu się uda. Miał czas."
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz