No właśnie - pytam - co ja tu robię?
Publiczność nieliczna ale zasłuchana...
Niżej niemal cała grupa literacka...Brakuje Gabrysi.
I trzy prezentowane urywki mojej "radosnej" twórczości jak widać na powyższym zdjęciu.
PRZODEK
" Śliczną twarz Natalki rozświetlił
najpierw uśmiech, w którym w równych proporcjach kryły się niewinność jak
i skłonność do psot, a potem po pokoju przeleciały melodyjne nutki
śmiechu.
– Mama wspominała, że pochodzę ze szlachty. Czy to prawda, tato?
- Prawda.
Wypięła pierś do przodu. – Szlachcianka! A to
ci dopiero! Zrobimy drzewo genealogiczne naszej rodziny, ale takie sięgające
średniowiecza! Sądzę, że mamie nic nie sprawi większej przyjemności…Co ty na
to? Pomożesz mi?
Potarł czoło.
- Poszperasz tatuś w tej sprawie?
– Zajrzała mu w oczy.
- Poszperam. – Obiecał z
uśmiechem.
Po kilku tygodniach Natalka wróciła
do tematu.
- I co? Masz jakieś sensacyjki? Podwinęła
nogi, sadowiąc się na kanapie. – Opowiadaj.
- A mam...Korzenie mamy zahaczają
może nie o średniowiecze, a przynajmniej mnie nie udało się do nich dotrzeć, ale
o XIX wiek z całą pewnością. Sądzę jednak, że bardziej zainteresuje cię fakt, że
przodek twojej mamy, Maciej, mieszkał w Pile i był notariuszem, jak ona, a i na
tym historia się nie kończy.
- W Pile? Notariusz?– zdziwiła
się. A kiedyż to było?
- Lata 1800 i później. Ociupinkę
czasu już minęło. - Roześmiał się. - Wojen i kataklizmów było po drodze wiele.
Niemało musiał przeżyć ten twój przodek, szczególnie, że Piłę w szczególny
sposób ukochały nieszczęścia…
- Masz na myśli pożary? –
przerwała mu niecierpliwie.
- No, nie tylko. Powodzie,
zarazy, zabory, ale sądzę, że pożary, które wybuchały często, przysparzały drewnianej
Pile pewnie najwięcej nieszczęść. Byle zaprószenie ognia…A tu dom koło domu,
płot, przy płocie. Wąskie uliczki…Wyobrażasz sobie, jak to się pali?
- No, no, ja też płonę cała z
ciekawości – wtrąciła, nagle poważniejąc.
Usiadła prosto. – Brzmi
pasjonująco. Mów mi o Macieju, jego dzieciach, bo pewnie je miał?...
- Pewnie miał, ale niewiele udało
mi się wyszperać. Jakiś marny ślad zachował się w aktach kościelnych.
Myślę, że tu mowa o jednym z synów Macieja.
- Synów? No, no…To już coś. Jak
miał na imię? – spytała.
- Jakub.
- Był ochrzczony w Pile? W jakim
kościele?
- Pewnie nad Gwdą…bo dokładnie w
miejscu, gdzie dziś strzela w górę „ Gromada”, stał kościół katolicki, o ile coś
nie pokręciłem.
- Żartujesz?
- Nie, nie żartuję. Kiedyś o tym było
głośno. W latach siedemdziesiątych kochano burzyć i zburzono ruiny tegoż
kościoła. Pokręcił głową.
Natalka uniosła brwi w górę.
- A ja wyczytałam, że zachowały
się jednak jakieś domy z tamtych czasów…Na Witosa na przykład i dwie wille
na Boya Żeleńskiego…Złapała oddech. – Jak myślisz, gdzie mogli mieszkać Maciej
z rodziną? Z Jakubem?...Może w tych willach?
Chrząknął i pokręcił głową.
- Jak chodzi o te stare domy, to
nie byłbym taki pewny z jakiego są okresu…Najpewniej początek XX wieku.
- Co wcale nie znaczy, że
wcześniej nie stały tam jakiś inne chaty, na których miejsce później pobudowano
inne, jak w przypadku tego kościoła – upierała się. W każdym bądź razie po
wąskich uliczkach naszego miasta biegały dzieci Macieja…Biegały, tak? "
Spotkanie uświetnił i poprowadził pilski aktor Krzysztof Szulejko.
Wiersze
śp. Agnieszki Bartol czytała
NIESPODZIANKA
" -
O… nowa droga. Dokąd prowadzi? – zauważył wskazując ręką na okazałą dwupasmówkę.
Jeszcze niedawno straszyły tu wykruszałe budynki całe zbite od kul karabinowych
i była to nieliczna pozostałość budynków z zamierzchłych czasów przedwojennej
Piły.
-
Zgadza się. To rzeczywiście nowa droga – poinformował lekko. – Piła przez czas
twojego pobytu za granicą bardzo się zmieniła. Ile cię stary nie było w Polsce?
-
Trzy lata… Kawał czasu. No, przez ten czas wiele się zmieniło w Pile. Sam
zobaczysz; Pobudowali kilka nowych ulic, kilka bloków, szczególnie na Osiedlu
Górnym gdzie teraz mieszkam, a ta droga prowadzi chyba gdzieś na Zieloną Dolinę,
w każdym razie prowadzi przez Okólną i dalej prosto obok dawnego przedszkola,
czy bardziej „Rokady”. Niezłe tam były kiedyś ubawy, pamiętasz? – Zaśmiał się
krótko.
-
Niezłe ubawy pamiętam, ale z czasów, gdy był tam jeszcze Klub Oficerski – zauważył
Jan głosem wypranym z emocji. Skrzywił się. – Rozwalili w Pile chyba wszystko
co przypominało zadżumione czasy, łącznie z koszarami po Szkole Oficerskiej i
lotniskiem.
- No…ale mamy tam teraz
Wyższą Szkołę Zawodową i nie tylko. Prawie cały teren jest dokładnie
zagospodarowany. W miejsce koszar pobudowali zupełnie niezłe mieszkania społeczne.
Chyba TBS. Zmiany. Zmiany. Zmiany."
Co ja tu robię?
"Chwila zadumy uzbrojonej w tęczę. Zrodziła się po deszczu. Taka piękna… Z oddali prześwitywało słońce, jak nadzieja. Przeszła przez most prowadzący na Wyspę – zieloną aż oczy bolą, wyspę nad cichą rzeką Gwdą, która się rozwidla i spokojnie płynie, zaledwie szumiąc. Rzeka, która nigdy nie wylewa, nie podtapia, nie rani, jest przyjazna… i przyszła podpowiedź. – Do drzwi niedaleko, wystarczy wyjść i już nie wracać.
I jeszcze tylko rosnące cienie żalu…
Odwróciła twarz do słońca, przysiadając przy fontannie. Jeszcze chwilę, musi pomyśleć…
Musi pomyśleć…
Z oddali szmer rzeki i cichy bulgot wirów. Niemal się rozkoszowała ciepłą, słoneczną pieszczotą, wystawiając twarz na uderzenie gorących promieni."
I jeszcze tylko rosnące cienie żalu…
Odwróciła twarz do słońca, przysiadając przy fontannie. Jeszcze chwilę, musi pomyśleć…
Musi pomyśleć…
Z oddali szmer rzeki i cichy bulgot wirów. Niemal się rozkoszowała ciepłą, słoneczną pieszczotą, wystawiając twarz na uderzenie gorących promieni."
Bo Krzyś nie tylko prowadził program ale i śpiewał!
Najbardziej spodobał mi się fragment opowiadania "Przodek". Świetna proza. Gratuluję i życzę lekkiego pióra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Adam Cieślewicz
Dzięki za pochlebną opinię. Anna
Usuń