Otwieram rano oczy, no może nie tak rano, bo około 8.30 i jest powód do radości. Bo na przykład świeci słonce. To mnie wspaniale nastraja na resztę dnia. Śniadanie, kawa, zaglądam w pocztę e - mailową, czy się coś nie urodziło nowego, i wymarsz w plener. Zawsze chodzę na piechotę i niemal wszędzie; czy to do sklepu oddalonego 3 km,czy na zajęcia na UTW, ale najczęściej idę na kije.
Taki spacer zwykle pobudza moją wyobraźnię, dreszczyk emocji.
Już widzę w opisie, w swoich książkach, szeleszczące drzewa, słońce przedzierające się w koronach owych drzew; czasami radośnie, czasami groźnie. Jak ostatnio, bo i przymierzyłam się przecież do powieści kryminalnej.
Tak, z pewnością nie będzie to typowy kryminał, bo i co bym zrobiła z moimi barwnymi opisami przyrody, bez których nie wyobrażam sobie żadnej powieści? Z tą kropelką wody na koniuszku listka?, podobnie jak z barwnymi postaciami.
A że niektórzy skrytykują?
No i cóż? Po prostu skrytykują a ja i tak napiszę to co uważam i jak uważam. Pisarz jest bez przerwy oceniany i to przez wszystkich czytających, nie tylko przez krytyków, czyli jest pod pręgierzem opinii. Ma wielbicieli, ale i też tzw. hej terów. Ważne, by się nimi nie przejmować i dalej robić swoje.
Bycie
twórcą to szukanie wolności, to piękna niewątpliwie sprawa, ale i niestety jest
to zmaganie się ze swoim ego, próżnością, samozadowoleniem. Jest to również zmaganie
się ze
świadomością, czy napiszę jeszcze coś
wartościowego.
To presja i odpowiedzialność i czasami popadam w głupie myśli, bo co się zdarzy,
jeśli już ktoś o tym napisał?
„Wszystkie
inteligentne myśli zostały już pomyślane. Potrzebujemy jedynie pomyśleć je
ponownie.” - pocieszam się słowami Johanna Wolfganga von Goethe. I piszę.
Skarbcem, z którego czerpię pomysły i energię są ludzie. Jestem wśród nich i z nimi. Słucham.
Spotkania towarzyskie, spotkania z przyjaciółmi, których jako osoba szalenie towarzyska kocham, są także skarbcem wiadomości i pomysłów.
Nie ma nic cenniejszego
"- To dom po mamie, bardzo blisko lasu, który kocham od dzieciństwa,
lasu, który pachnie żywicą, który szumi bardzo pozytywnymi nutami, a które tak
dobrze nastrajają mnie do życia i ludzi.
- Pięknie powiedziane –
żywiczny las – powtórzył Kwiatkowski. – Jak to ładnie zabrzmiało. Małgorzata
zerknęła na siebie w lusterku, a potem otworzyła boczną szybę samochodu i
spojrzała na las. Wysoko na niebie
dryfowało w powietrzu kilka ptaków o potężnych skrzydłach. Słychać było
ich głosy. Nie były radosne. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz